Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Błąd przy porodzie. Pani Kasia już kolejny rok walczy w sądzie o zapłaty za krzywdy

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Pani Katarzyna z synkiem i mężem.
Pani Katarzyna z synkiem i mężem. nadesłane
Po porodzie pani Katarzynie zaszyto w drogach rodnych gazik. Złamanie wobec niej praw pacjenta w szpitalu w Inowrocławiu stwierdził Rzecznik Praw Pacjenta. Polecił też lecznicy wypłatę godnego odszkodowania. Tak się nie stało i kobieta już kolejny rok walczy w sądzie o 40 tysięcy zł zapłaty za krzywdy.

Zobacz wideo: Akcyza na alkohol i papierosy w górę

od 16 lat

Ubezpieczyciel Szpitala Wielospecjalistycznego im. Ludwika Błażka w Inowrocławiu wypłacił pani Kasi 2,5 tys. zł i uznał sprawę za załatwioną. Postępowanie Rzecznika Praw Pacjenta, korzystne dla matki, również nie zmieniło sytuacji. Kobieta w 2020 roku pozwała ubezpieczyciela lecznicy o godne odszkodowanie za krzywdę. Przedmiotem sporu jest 40 tys. zł. Sprawa w sądzie wciąż trwa.

Ostatnia odsłona tego procesu nastąpiła w styczniu 2022 Wówczas Sąd Rejonowy w Inowrocławiu zdecydował o zleceniu kompleksowej opinii biegłym i wysłał akta sprawy do Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Tutaj w pierwszej kolejności opiniować sprawę będzie biegły mikrobiolog. - Kolejnym biegłym będzie natomiast ginekolog położnik. Kompleksowa ekspertyza ma dać odpowiedź na podstawowe pytania. Czy gazik był w ciele pacjentki? (lecznica to kwestionuje). Jak długo? Jakie były i jakie mogły być tego skutki? Na razie musimy uzbroić się w cierpliwość - mówi toruński adwokat Mariusz Lewandowski, reprezentujący pani Katarzynę.

Poród w lutym 2020 roku. Zamiast radości z narodzin syna — ból i dyskomfort. Bo podobno "musi boleć"

Pani Katarzyna jako trzydziestolatka w lutym 2020 roku urodziła w Inowrocławiu swoje pierwsze dziecko — zdrowego synka. Poród odbył się siłami natury, z nacięciem krocza, rzekomo bez komplikacji. Niestety, przez półtora miesiąca kobieta cierpiała z bólu. Nie mogła siedzieć, załatwiać się, normalnie zajmować się maleństwem.

Zgłaszane przez nią dolegliwości były bagatelizowane przez medyków lecznicy. Pierworódce tłumaczono, że "musi boleć". Tymczasem 21 marca 2020 roku pani Katarzyna w domu... urodziła gazik. Wszystko wskazuje na to, że opatrunek zaszyto jej przy porodzie — podczas zszywania krocza.

Za co pani Katarzyna domaga się w sądzie 40 tys. zł zadośćuczynienia? Za bóle i dyskomfort fizyczny, który matka odczuwała po porodzie. Za potencjalne zagrożenie dla zdrowia, które przez ubezpieczyciela obecnie w ogóle nie jest brane pod uwagę. Wreszcie — za krzywdę w wymiarze życiowym, rodzinnym, psychicznym. Pani Katarzynie niedane było cieszyć się z narodzin pierwszego, wyczekiwanego dziecka. Do dziś też ma awersję do lekarzy. Z niepokojem też myśli o planowanym kiedyś powiększeniu rodziny w przyszłości.

Jednak według szpitala i jego ubezpieczyciela pacjentka nie udowodniła, by opatrunek zaszyto jej po porodzie. Po drugie, jeśli zaznała krzywdy, to fizycznie niewielkiej i wypłacona suma 2500 zł jest wystarczającą.

Rzecznik Praw Pacjenta po stronie matki. Postępowanie przeprowadził po naszej publikacji

Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta w Warszawie wszczął drobiazgowe postępowanie wyjaśniające w tej bulwersującej sprawie po naszej publikacji pt. "Mówili mi, że musi boleć". Przez kilka miesięcy rzecznik analizował dokumentację medyczną, argumenty lecznicy w Inowrocławiu oraz czekał na ekspertyzę konsultanta medycznego — Dariusz Hajdukiewicza. Jaki był finał sprawy?

Polecamy

Szpital Wielospecjalistyczny im. Ludwika Błażka w Inowrocławiu naruszył wobec pani Katarzyny prawa pacjenta, bo świadczeń medycznych udzielił jej z błędami, nielegalnie wykonał jej zabieg nacięcia krocza, a do tego niestarannie udokumentował przebieg hospitalizacji i leczenia — orzekł RPP. Orzeczenie zatytułowane "Stwierdzenie naruszenia praw pacjenta", datowane na 1 listopada 2020 roku, skierowane zostało na ręce dyrektora szpitala Eligiusza Patalasa. Kończyła je lista zaleceń, które mają poprawić na przyszłość prace personelu lecznicy, a także apel o rozważenie wypłaty "odpowiedniej sumy pieniężnej tytułem zadośćuczynienia w związku z naruszeniem jej praw jako pacjentki do świadczeń zdrowotnych oraz doznaną krzywdą."

Lista stwierdzonych naruszeń i pouczeń od Rzecznika dla szpitala była długa

Co dokładnie ustalił rzecznik? Po pierwsze to, że opatrunek gazowy pozostał w drogach rodnych pani Katarzyny wskutek interwencji medycznych w szpitalu: albo 4 lutego (szycie krocza po porodzie), albo 2 marca (zdjęcie szwów). Samo odnotowanie w dokumentacji medycznej poporodowej, że "nie stwierdzono w pochwie ciał obcych" nie jest żadnym istotnym argumentem. Medycy zaniedbali też późniejszej, zgodnej ze standardami kontroli narządów rodnych kobiety (zgłaszała się na SOR).

Po drugie, sam zabieg nacięcia krocza rzecznik określa w swoim orzeczeniu jako "nielegalny". A to dlatego, że odbył się niezgodnie z procedurami: bez świadomości kobiety co do możliwych konsekwencji, przy zgodzie pacjentki sygnowanej podpisem na formularzu in blanco. Tak, jakby nacinanie krocza miało być wręcz standardowe w Inowrocławiu. Po trzecie wreszcie, nieprawidłowości stwierdzono w dokumentacji medycznej: niechlujnej, niezgodnej w opisach położnych i lekarza.

Bartłomiej Chmielowiec zalecił dyrektorowi szpitala, aby przeprowadził stosowne szkolenia personelu Oddziału Położniczo-Ginekologicznego, pouczył go oraz pracowników SOR-u odnośnie praw pacjenta, przygotował nowe formularze świadomej zgody pacjenta na wykonanie zabiegu (tutaj: nacięcia krocza), a także wnikliwie przeanalizował uchybienia popełnione w przypadku pani Katarzyny.

Jak wspomnieliśmy, pani Katarzyna pozwała ubezpieczyciela szpitala o 40 tys. zł zadośćuczynienia. Wcześniej ten uznał jej krzywdę, ale wycenił ją na oszałamiającą kwotę... 2500 zł. Tyle też przelał na konto. Stąd sprawa w sądzie, o której piszemy na wstępie.

Do tematu będziemy wracali.

WARTO WIEDZIEĆ. Ekspertyzę dla Rzecznika Praw Pacjenta wydał:

Dariusz Hajdukiewicz – doktor nauk prawnych; lekarz, specjalista chirurgii ogólnej. Od czerwca 2018 r. zarządza Szpitalem Klinicznym im. Prof. W. Orłowskiego w Warszawie; w latach 1998–2009 był dyrektorem Szpitala Powiatowego w Makowie Mazowieckim, w latach 2009–2017 kierował stołecznym Biurem Polityki Zdrowotnej. Nauczyciel akademicki w Szkole Zdrowia Publicznego, Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego i w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Jest autorem publikacji z zakresu prawa medycznego.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto