Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkamy w Borach Tucholskich, a do lasu nie możemy pójść

Anna Klaman
Anna Klaman
Żyjemy w sąsiedztwie Borów Tucholskich, mapa obok pokazuje, jak u nas jest zielono. Nie możemy jednak wejść do lasów. Bożena Stępień, emerytowana nauczycielka geografii, działaczka społeczna, podkreśla, że tam nam wirus nie grozi, a do przyrody mamy konstytucyjne prawo. No ale grożą nam mandaty.

Przed nami święta, po tygodniach przymusowej izolacji aż się prosi, by bezpiecznie - w oddali od innych - zaczerpnąć tam świeżego powietrza.
Nawet Rzecznik Praw Obywatelskich uważa, że i teraz lasy dla nas. - Nie zgadzam się z zamknięciem lasów - mówi „Pomorskiej” Bożena Stępień. - Jest to niezgodne z Konstytucją. Nie ma podstawy prawnej. Kiedyś sądy mogłyby podważyć ten zakaz, ale dziś każdy ma z tyłu głowy, czy sądy będą orzekać dla obywatela, czy dla władzy.

Zresztą, co sprawdziliśmy - sądy teraz prawie nie działają. Są w zasadzie tylko posiedzenia aresztowe... Terminy przekładane są na czerwiec.

Przedsiębiorcy trzymają się razem. Nie chcą zwalniać...
Stępień na przykładzie swoich dzieci z Trójmiasta podaje nam, co odebrano wielu rodzinom. Opowiada, że jej córka i zięć z dwójką malutkich dzieci codziennie sobie wsiadali w samochód i jechali gdzieś daleko, gdzieś, gdzie mogli dzieci przewietrzyć. Dzieci się wybiegały w lesie, a oni szukali miejsca, gdzie nie było samochodów. Czasami jechali nawet po kilkadziesiąt kilometrów. Brali maluchy po południu.


- Co mają zrobić ci ludzie, którzy nie mają podwórka, ogródka? - pyta retorycznie Stępień. - Już policja informuje, że skończyły się kradzieże, a zaczęły awantury domowe.

Nie możemy wziąć nawet starszej matki pod rękę i przejść do lasu, który niekiedy jest tak blisko. Ile jest takich przypadków w naszym regionie?

- Nie może być tak, że, jak strażnicy spotkają człowieka w lesie, będą go karać - ocenia Stępień. - Do czego to dochodzi! Ja mam ogród, ale jak pomyślę o swoich dzieciach, to mnie szlag trafia. Na plac zabaw przecież teraz nie wyjdą. Czepiajmy się tych, którzy nie przestrzegają normalnych zasad.

Akurat syn pani Bożeny jest teraz na przymusowej kwarantannie. Trzy dni spędził na lotniskach i w samochodach, wracając z pracy na platformie w Brazylii. No i co będzie z granicami?

- Mam wrażenie, że to zamknięcie granic to nie było przemyślane rozwiązanie - martwi się chojniczanka.
Także turystyka w naszym regionie będzie teraz bez dochodów, czego sama Stępień jest przykładem. W Charzykowach na drzwiach jej domu wisi kartka, że nikomu nie otwiera, a przecież przyjmowała gości na kwaterę.

Cieszy ją więc inicjatywa grupy facebookowej Chojnicki razem. - Nam wszystkim kończą się letnie oszczędności - opowiada. - Musimy oczywiście płacić dzierżawy, podatek od nieruchomości podniesiony.
A więc turystów w lesie nie ma. Byliby„sami swoi”. Ona sama od lat promowała rekreację na świeżym powietrzu. Rajdy, marsze itd. Zaniechała. Mówi, że i słynnego Triathlonu Charzykowy nie będzie.

Do lasu chodziła, jak jeszcze można było. Obeszli z mężem całe Jezioro Charzykowskie - Nawet jak spotkaliśmy kogoś na drodze leśnej, to tamci i my zbaczaliśmy i bezpiecznie się mijaliśmy - zauważa pani Bożena.

Boi się, że święta dla niektórych mogą być trudne:- Wielu zacznie się kłócić. Martwię się też o naszą młodzież. Przecież szpitale psychiatryczne nie dawały sobie rady już wcześniej.

Rozumie, że trzeba absolutnie zakazać kontaktów. Koniec kropka! Ale jak do kościoła będzie się mogło wybrać podobno 50 osób, a do lasów - gdzie jest wolna przestrzeń, łąka - nikt, to gdzie jest logika? Jej córka jest załamana - wprawdzie ma duże mieszkanie, ale to za mało.

Stępień oczywiście prosi o stosowanie się do zaleceń odosobnienia. Ona w domu jest od 8 marca, tylko raz była w sklepie. Mąż jest po chorobie nowotworowej. Bardzo uważają. - Nasi znajomi przynoszą zakupy - opowiada. W ogóle ludzi nie widuję.
Ale jest przeciw zamknięciu w domach setek tysięcy ludzi, którzy mają nieograniczony dostęp do lasu

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mieszkamy w Borach Tucholskich, a do lasu nie możemy pójść - Gazeta Pomorska

Wróć na tuchola.naszemiasto.pl Nasze Miasto