Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Państwo Kameccy z Cekcyna stracili dach: - Płakać nie ma co, tylko sobie radzić - mówi Zbigniew Kamecki [zdjęcia]

Anna Klaman
Anna Klaman
Tak wyglądał budynek państwa Kameckich z Cekcyna po przejściu burzy
Tak wyglądał budynek państwa Kameckich z Cekcyna po przejściu burzy Fot. Archiwum Prywatne
- Żona mnie nie puściła, tak się uratowałem i na nowo narodziłem - mówi Zbigniew Kamecki z Cekcyna. To były sekundy, gdy na podwórko spadł wielki dach z ich budynku gospodarczego.

Zobacz wideo: Państwowa ziemia rolna - ile jej jest?

- Trudno się mówi, a reszta jak Bóg da - tak nieszczęście, które ich spotkało, podsumowuje Zbigniew Kamecki.

Była środa - popołudnie, gdy nad Cekcynem rozpętała się burza. Wyglądało groźnie. Kameccy mieszkają przy drodze, w pobliżu są inne budynki. Ucierpieli tylko oni, na szczęście tylko materialne. Jak to wyglądało?

Burza w Cekcynie: nagle zrobiło się ciemno

- Patrzyłem w okno - opowiada pan Zbigniew. - Wiało z jednej strony, nagle zaczęło też wiać z drugiej strony i zrobiło się ciemno. Padał grad z deszczem, przez okno nawet dobrze nie widziałem. Jak przestało padać, patrzę, że dach leży na ziemi.
To dach z dawnego budynku gospodarczego, który dziś dla rodziny pełni funkcję garażu. Wielki dach był w jednej części i ...obrócony.
- A ja chciałem iść, bo mieliśmy taki namiot-daszek - zdradza Kamecki. - Chciałem go zdjąć. Gdybym poszedł, to bym już nie żył. Żona mnie nie puściła. O sekundy się rozchodziło. Żona powiedziała: - Niech ten namiot się rozleci! Był blisko garażu. Pięć metrów dalej.

Zbigniew Kamecki z Cekcyna: - Dziękuje żonie i Bogu

Kamecki wie, że narodził się na nowo. I dziękuje żonie i Bogu. Dodaje, że "płakać nie ma co, tylko sobie radzić" .
Ale straty materialne, owszem, bolą. Choćby to, że pod domem stała nowa pompa ciepła, jeszcze nie zapłacona. - Szlag ją trafił - słyszymy. - A i dach był robiony w październiku, w listopadzie zakładaliśmy fotowoltakę.
Pewnie dlatego, że więźba dachowa była nowa, mocna - dach z fotowoltaiką to "coś" porwało w całości. Wszystko spadło w jednym kawałku, a się nie połamało. Kameccy już wiedzą, że z gminy nic nie dostaną - byli dziś rano pytać w gminie.

Kameccy z Cekcyna: musimy zbudować od nowa

Zerwany został nie tylko dach, ale i padły dwie z czterech ścian. Strażacy po zdarzeniu założyli plandekę, a dziś od rana rodzina przy pomocy dobrych ludzi porządkuje teren i wywozi zniszczone cegły. Chce szybko przystąpić do odbudowy. Dwie pozostałe ściany trzeba będzie wyburzyć i wszystko postawić na nowo. Blacha była pogięta, więc nie będzie można jej wykorzystać. Kameccy zamówili już więźbę, blachę i pustaki. Pan Kamecki przyznaje, że najgorzej może być z fachowcami- murzami.
A fotowoltaika? Czy jest do odzyskania? Przyjechała firma, która ją wykonała. Dwa panele odłożyła na bok, z nich raczej nic nie będzie. - Najważniejsze, by zdrowie było, to sobie poradzimy - kończy rozmowę z nami pan Zbigniew.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tuchola.naszemiasto.pl Nasze Miasto