Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Torty Krystyny Juszczyk z Bralewnicy z gminy Kęsowo. Zaglądamy do kuchni mistrzyni kulinarnych wypieków

Anna Klaman
Anna Klaman
Zaczęło się od wnuków. Z wielkiej miłości do nich pani Krystyna Juszczyk zaczęła piec wyjątkowe torty. Takie, że nie tylko palce lizać, ale i oczy się śmieją. Dzieci najbardziej potrafią docenić tak szczególne zdolności - artystyczno-cukiernicze.

Dla męża Krystyna Juszczyk zrobiła tort ze strażakiem odpoczywającym na trawie. Taki prezent po przejściu na strażacką emeryturę to jest coś. Pani Krystyna ma wyobraźnię, pewną rękę i najważniejsze - pasję. Pieczenie tortów i ich zdobienie sprawia jej radość.

- Tylko dzieci potrafią się tak zachwycić - opowiada Krystyna Juszczyk. - Ten okrzyk radości, że to jest to, co sobie wyobrażały. Aż kwiczą z radości. Najsłodsze są, gdy mają trzy, cztery lata. Otwierają lodówę i mówią: - "O, zrobiłaś mi trraktorr!". Wzruszam się, bo jeszcze mówić dobrze nie może... No to pytam: - No i co podoba się. I słyszę: - No ładny jest, śliczny. A będę mógł go zjeść? To jest takie słodkie.

Torty Krystyny Juszczyk. Zaczęły się od wnuków

Słodkie są też torty pani Krysi, choć ona wyznaje, że stara się dozować słodycz. Przesłodzone nie trafiają w jej gusta, a dla dzieci liczą się najbardziej dekoracje. Bo dziś torty to nie tylko smak, ale to, jak są zbudowane. Tak - one nie tylko są upieczone. Dziś to budowle, zamki, samochody....Długo wymieniać. Nie to, co w PRL-u, kiedy pani Krystyna jako panienka - jak mówi o sobie wówczas - już eksperymentowała, czego dowodem był tort w kształcie tarczy zegara. Pani Krystyna przygotowała go na Sylwestra. - Oj, jaka byłam wtedy z siebie dumna - wspomina. - Jak byłam młodą matką, nie było czasu. Później budowa domu, remonty, śluby dzieci. Ale gdy wnuki się rodziły, okazało się, że mam czas na realizowanie swoich pasji. Dzieci się usamodzielniły. A ja całe życie się tym interesowałam. tylko że to uśpione we mnie było.

Torty Krystyny Juszczyk - Krainy Lody, samochody i inne cudeńka

Czego się nie robi dla wnuków? Prawda? W wypadku Pani Krystyny to były i są torty.
A to w kształcie samochodu, traktorka. Gdy miały roczek, dwa, to były niespodzianką. Ale potem już powstawały na konkretne zamówienie. A to Kraina Lodu, księżniczka Elsa. Kolejne torty dla rodziny czy znajomych były już podobnie realizowane, bo dzieciaki nie pozwalają często na puszczenie wodzów fantazji. One wiedzą, czego chcą. Lampa przy samochodzie nie jest w tym miejscu, to już to widzą. Wszystko wyłapią od razu. Mówią prosto z mostu, że ten uśmiech na masce samochodu nie taki.
- Mali eksperci - śmieje się nasza bohaterka. - Tort ma być jak oryginalna zabawka ze sklepu. Wtedy są happy.

Torty Krystyny Juszczyk - trzeba było zacząć oglądać bajki

Pani Krystyna maluje pędzelkami, kolorystyka jest z farbek jadalnych. Do tego musi być - jak mówi - spokojna ręka. Piecze z naturalnych produktów, świeżych owoców, stara robić się ozdoby tylko z masy cukrowej, a resztę tortu wykańcza kremem. Chociaż niekiedy, żeby zachować wszystkie szczegóły z jakiejś bajki, to niestety używa masy na cały tort. A figurki? Oj niełatwo. Trzeba było zacząć oglądać bajki, by
poznać bohatera, który ma ozdobić wymarzony tort.

Tort to jednak także biszkopt! Pani Krysia piecze go dzień szybciej, musi odleżeć co najmniej 12 godzin, żeby móc go kroić. W ten dzień zaczyna też robić ozdoby. Bo na przykład taka Kraina Lodu to nie tylko górka, choinka, ale i Elza. A jak ma być zestaw z całej bajki, to musi być też renifer, i Olaf, i śnieżynki, i kule lodu.

Torty Krystyny Juszczyk - dla wnuków są też domki z pierników

Torty to dla pani Krystyny za mało, więc od czasu, gdy 13 lat temu urodził się pierwszy wnuk, piecze też pierniki. Ale jakie! To domki z pierników. Co roku inny. - W zeszłym roku zrobiłam karuzelę z konikami, na każdym koniku były imiona wnuczki i trzech wnuków. Tradycyjne rozbieranie chatki piernikowej jest po Nowym Roku. Zjeżdżają się wszystkie wnuki. Wcześniej Pani Krystyna słyszy: - "W tym roku chatki nie ma? No jak to - musi być!"

Największa pasja to jednak torty

Tylko ten czas. Ciągle go za mało. Nasza bohaterka nadal prowadzi mały sklepik, a po pracy ma tyle zajęć jak pielęgnacja dużego ogrodu. No i szycie na maszynie skrzatów, kur, tulipanów, ciuszków dla dzieci. - No sobie też niekiedy zdążę kieckę uszyć - śmieje się. - Dzień jest za krótki, ale największa pasja to robienie tortów. Wtedy wiem, że żyję!
Na Wielkanoc wszystkie dziewczyny z rodziny dostały kury z materiału, trzy jajka ze styropianu obciągnięte tym samym materiałem i podobny bukiecik tulipanów.
Wielkanoc to życie. Pani Krystyna życiową energią i szczęściem hojnie obdziela.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Śmieciowe jedzenie zabiera pamięć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tuchola.naszemiasto.pl Nasze Miasto