"Pomorskie pralinki" z Tucholi zatrudniają ok. 500 osób. Firma produkuje słodycze. Największa sprzedaż jest z okazji świąt, takich jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc. Wtedy firma notuje największe obroty. Na teraz zaplanowano przerwę. Aż dwumiesięczną, od początku kwietnia.
170. Ukraińców, jak informuje nas Tadeusz Kowalski, burmistrz Tucholi, miało umowy do końca marca.
- Sytuacja skomplikowała się ze względu na wybuch wojny w Ukrainie - mówi burmistrz. - Szef tucholskiego zakładu pojechał do siedziby właściciela w Stuttgarcie, gdzie ustalono, że w tej szczególnej sytuacji około 80. pracowników z Ukrainy zostawią i nie będą zwalniać. By nie musieli wracać do Ukrainy. Niektórzy zresztą nawet nie mają, gdzie.
Owa 80. ma brać udział np. w pracach porządkowych. Będą nadal zatrudnieni, nawet gdyby mieli mniej pracować. To w większości kobiety. Dla pozostałych pracowników z Ukrainy przez najbliższe miesiące nie będzie pracy, ale - jak przekazuje nam burmistrz - pracodawca zaoferował, że będzie pomagał im w ewentualnym opłaceniu czynszu.
- To miły gest, ładny odruch tej firmy, że nie jest im obojętny los ich pracowników - podkreśla burmistrz. - Zgodnie z prawem umowę mają do końca marca, ale połowę osób zatrzymują, mimo że nie mają dla nich efektywnej pracy.
Ukraińcy często pracowali w Polsce w systemie czasowych umów, co dla pracodawców było wygodną formą zatrudniania. Gdy pracy mieli więcej, podpisywali z nimi umowy krótkoterminowe. W tucholskiej firmie pracowały w większości kobiety. Pytanie, co z ich rodzinami z Ukrainy?
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?