Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"W Tucholi pomożemy Ukrainkom, bo wyczuwamy, że się boją. A ich mężczyźni idą walczyć"

Anna Klaman
Anna Klaman
W Tucholi są otwarci na pomoc. Na razie zaprzyjaźnionym Ukraińcom z kontaktów Kurkowych Bractw Strzeleckich
W Tucholi są otwarci na pomoc. Na razie zaprzyjaźnionym Ukraińcom z kontaktów Kurkowych Bractw Strzeleckich Fot. Urząd Gminy w Tucholi
Rozmowa z Mariuszem Wegnerem z Kurkowego Bractwa Strzeleckiego z Tucholi

Słyszałam od burmistrza Tucholi, że Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Tucholi zaangażowało się w pomoc przyjaciołom z Ukrainy.
- Tak, mamy znajomych w Ukrainie. Trudno nie pomagać, gdy budzą nas rano telefony od osób, które słyszą u siebie wybuchy.
Jedna znajoma mieszka blisko bazy paliwowej w Łucku - Szyb i jednej ściany w domu już nie ma. Tam jest duże lotnisko wojskowe. Teraz dwie panie usiłują do nas, do Tucholi dojechać. Od wczoraj stoją w kolejce na granicy. Dzieci tych kobiet mają 5 i 11 lat. Będziemy się starali je przyjąć. Burmistrz powołał komitet, można powiedzieć, ludzi dobrej woli, żeby tę pomoc okazać.
Troszeczkę działamy jeszcze po omacku. Sami u siebie w Tucholi. To pomoc dlq ludzi, których znamy. I my już wiemy, co te konkretne rodziny będą potrzebowały.
Jak się stało, że jadą? Same poprosiły o pomoc?
- Nie. Gdy dziś słyszy się i czyta te wszystkie informacje o wojnie, odległość nie jest duża i nie są to czasy, gdy trzeba zamawiać rozmowę, to samemu się proponuje pomoc. Jeżeli wyczuwam, że ktoś się bardzo boi, wiem, jak trzeba się zachować. Propozycja zaproszenia padła z naszej strony. Przy okazji zmobilizowaliśmy się, że to trzeba będzie rozszerzyć, bo Tuchola ma kontakty z Ukrainą przez bliskie znajomości Kurkowego Bractwa Strzeleckiego z bractwami kozackimi. Jeździmy do Ukrainy od prawie 20 lat. Mamy tam troszeczkę znajomych. Teraz ich informujemy, by zgłaszali prędzej swoje ewentualne plany przyjazdu. Staramy się też podtrzymywać ludzi na duchu, że nie są sami. Ale to wszystko, co możemy zrobić - nic więcej. Nasi znajomi są bardzo skromnymi ludźmi. Nie śmieliby prosić o pomoc. Ale czekać na zagrożenie życia, to trochę za długo.
Mężczyźni już nie przejadą przez granicę, w Ukrainie jest powszechna mobilizacja. Będą walczyć za swój kraj.
- Mąż jednej z tych pań pracuje akurat w Polsce. Czeka na nie na granicy. Przywiezie je do nas, ale sam zaraz jedzie na front.
Po Majdanie gościliście w Tucholi najpierw rodzinę, a potem też ojca tej rodziny, który został w 2013 r. ranny podczas walk. Kontaktowaliście się teraz z tymi ludźmi? Proponowaliście ponowny przyjazd?
- Oni teraz, niestety, musieli uciec z Kijowa, bo mieszkali przy lotnisku. W tej chwili są w Tarnopolu. Zostają w Ukrainie. Mają plany walczyć.
Domyślam się, że ojciec: owszem, ale - o ile pamiętam - ci Państwo mieli pięcioro dzieci.
- Wszyscy zostają. Ukraina to jest ich dom. Dzieci podrosły. Najmłodsza - Krystynka - ma osiem lat. Starszy chłopiec - 11, a pozostałe dzieci mają już 16 lat i więcej.
Słyszę, że ktoś do Pana teraz dzwoni.
- Tak, te panie, które są w drodze do nas, piszą, że czekają przy granicy i że jest dużo ludzi. Ślamazarnie ta odprawa tam idzie. Jest dużo ludzi.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tuchola.naszemiasto.pl Nasze Miasto