GROM WIĘCBORK – FLISAK ZŁOTORIA 2:2 (1:0)
Bramki: Bartłomiej Kosmela 2.
GROM: Kunek – Słupikowski, Tuński, Lizik, Gierszewski (Bilicki) – Nowak, Adamski, Erkvania (Przybylski), Meyer, Żychski – Kosmela (Cyran).
W pierwszej połowie na murawie dominował chaos. Obie strony próbowały konstruować akcje, ale te były rwane i nie kończyły się sytuacjami bramkowymi. Więcej szczęścia mieli gospodarze, którzy zdołali stworzyć dogodną okazję, po której z linii bramkowej piłkę do siatki wepchnął Kosmela. Znacznie ciekawiej było po przerwie. Gospodarze po indywidualnej akcji Kosmeli podwyższyli prowadzenie, a po chwili grali z przewagą jednego gracza. To spowodowało najprawdopodobniej, że poczuli już się zwycięzcami tego pojedynku. Nic bardziej złudnego. Doświadczona ekipa gości rzuciła wszystko na jedną szalę i ich huraganowe ataki szybko przyniosły wyrównanie. Flisak strzelił też kolejnego gola, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną.
Mecz zakończył się więc szczęśliwym dla gospodarzy podziałem punktów, chociaż po końcowym gwizdku gromowcy długo nie mogli uwierzyć jak łatwo wypuścili z rąk komplet punktów. - Nie mam pojęcia co się stało – mówił bezpośrednio po meczu zdruzgotany trener Sylwester Trzósło. – Jestem w szoku i trudno będzie mi ochłonąć. Prowadząc 2:0 i grając w przewadze nie można pozwolić sobie na taką grę. Za szybko poczuli się chyba zwycięzcami. Ogólnie patrząc na cały mecz, to więcej było kopaniny niż ładnej gry. Tę zaprezentowali goście po stracie drugiej bramki.
Pogoda na dzień 12.09.2017 | KUJAWSKO-POMORSKIE
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?