Powiat tucholski. Fałszywe alarmy a egzaminy w szkołach. Czy tak już będzie zawsze?

Ireneusz Wesołowski, radny miejski, a zarazem dyrektor Zespołu Szkół Licealnych i Agrotechnicznych w Tucholi, zastanawia się, czy jest nadzieja, że się kiedyś skończą takie groźby. Dyrektor nie wyraził tego życzenia wprost, ale świadczy o tym pytanie, które zadał prokuratorowi rejonowemu.

- Plagą są fałszywe komunikaty dotyczące podłożenia ładunków wybuchowych czy różnych niebezpiecznych zdarzeń, które mogą wystąpić w szkole - mówił na ostatniej sesji rady miejskiej. - Szczególnie w okresie egzaminów, które odgórnie nas obowiązują na terenie całej Polski. - Czy wiemy, kto dopuszcza się tych przestępstw? Zlokalizowano takiego człowieka?

Marcin Przytarski, prokurator rejonowy w Tucholi, potwierdził, że przestępstw z fałszywymi alarmami jest wiele. I faktycznie, pojawiają się cyklicznie w różnych okresach - w zależności od tego, co dzieje się w szkole. - Fałszywych alarmów nie mamy w lipcu, ani w sierpniu - informuje prokurator Przytarski. - Najczęściej są w czasie egzaminów maturalnych czy ósmoklasistów. Są to przestępstwa, których sprawców trudno wykryć.

W Polsce powołano wyspecjalizowane jednostki śledcze, które zajmują się tylko
zwalczaniem cyberprzestępczości, więc to one przejmują takie postępowania. - Tracimy z pola widzenia, jak się kończą - przyznał prokurator. - Ale z doświadczenia wiem, że to są sprawy, których sprawców trudno wykryć. Najczęściej serwery, skąd wysyłane są zawiadomienia o alarmach, są poza granicami naszego kraju - z reguły na wschodniej granicy. I to utrudnia nam dojście do sprawców tych przestępstw.
Szkoła, jak widać, to nie tylko edukacja, ale i różnego rodzaju problemy wychowawcze. Dyrektor Wesołowski wymienił też i inne - na przykład palenie papierosów koło szkoły.